Dlaczego Vincent van Gogh nigdy się nie znudzi
Vincent, czyli genialny artysta – ten od „Słoneczników”. Znany jako szaleniec. Cokolwiek by o nim powiedzieć, zyskał światową sławę. Choć za swojego życia sukcesu się nie doczekał. Co nas w jego losach tak interesuje? Z jakiej przyczyny jego obrazy tak bardzo fascynują? I dlaczego Vincent van Gogh nigdy się nie znudzi?
Nieusłane różami życie Vincenta van Gogha
Urodził się w Holandii w 1853 roku i już w wieku nastoletnim trafił do galerii jako sprzedawca. Jednak szybko rzucił tę pracę na rzecz… głoszenia ewangelii. Artyzm mimo to dobijał się uparcie do Vincenta, nie dawał mu spokoju. Między pielęgnacją chorych górników i uczeniem dzieci katechizmu rysował.
Z czasem – zachęcany przez swojego brata Theo – rysował i malował coraz więcej. Ale w życiu układało mu się nieciekawie – nieszczęśliwe miłości, brak akceptacji ze strony ojca, bieda. Sytuację widać w jego obrazach, takich jak „Jedzący kartofle” – świadectwie nędzy, prostoty i przygnębienia.
Impresjonistyczny impuls
Aż w pewnym momencie odkrył świat impresjonistów i zachwycił się nimi. Nie próbował ich naśladować, ale wreszcie dostrzegł swoją drogę malarską – znalazł ją w świetle, kolorach i przyrodzie. W 1888 r. przyjechał do Arles we Francji i to tu rozkwitła bujnie jego twórcza passa. Prowansalskie słońce podziałało na niego jak najlepsza muza.
We wszystkim widać barwy starego złota, brązu, miedzi, a do tego zielonkawy lazur rozgrzanego do białości nieba.
Vincent van Gogh
To w Arles i jego okolicy powstały „Słoneczniki” – i to wcale nie jest jeden obraz, lecz cała seria 11 obrazów (4 z nich namalował w Paryżu) – oraz „Pole pszenicy z cyprysami” i „Czerwona winnica”.
Makabryczna sprawa z uchem
Tutaj również wydarzyła się makabryczna, nie do końca jasna sytuacja z uchem artysty. Jedno tylko w tej historii jest oczywiste – van Gogh stracił kawałek ucha, po czym zgłosił się do szpitala psychiatrycznego.
Czy artysta sam sobie obciął ucho (doprecyzujmy – kawałek małżowiny) po ostrej kłótni z Gauguinem? To najczęstsza hipoteza, podtrzymywana teoriami o szaleństwie Vincenta, wpływie alkoholu, epilepsji, stanach lękowych i urojeniach (do wyboru, do koloru). Od Gauguina też się już nie dowiemy, co naprawdę zaszło.
Zdarzenie z uchem wzbudza sensację. Dla fanów malarstwa jednak nie to jest istotne, lecz autoportrety, które malarz wykonał po tym incydencie: „Autoportret z fajką” i „Autoportret z obciętym uchem”.
Tragiczny koniec
Zaledwie 37 lat miał Vincent, kiedy do siebie strzelił. Umierał 2 dni. Był przy nim brat Theo, kiedy 29 lipca 1890 r. zamknął oczy na zawsze.
Van Gogh zostawił przejmujący „obraz-pożegnanie”, wyraz smutku i samotności: „Pole pszenicy z krukami”.
To jeden z tych obrazów, których ekspresja zawojowała światem.
Obrazy Vincenta van Gogha – zwierciadło emocji
Obrazy holenderskiego malarza są jednymi z najdroższych, najbardziej pożądanych i najchętniej oglądanych. Świadczą o tym nie tylko tłumy przed nimi w muzeach, lecz także ocean reprodukcji, który rozlewa się po całym świecie. Podobizny słynnych obrazów zdobią ściany, tapety, kubki, zeszyty, magnesy na lodówkę itp.
W przeważającej części są to wspomniane – niesamowicie intensywne w swym żółtym i złotym kolorze, rozjaśniające każde wnętrze – „Słoneczniki”. Producenci puzzli czy obrazów do malowania po numerach również sięgają po nie. Oraz po inne, jak np.:
- „Taras kawiarni w nocy” – połączenie rozgwieżdżonego nieba z ciepłem lamp oświetlających stoliki i ulicę kusi przytulnym klimatem.
- „Pokój artysty” – symboliczne i wielkie znaczenie nadane zwykłym przedmiotom wydaje się zawsze aktualne.
[…] kolor ma decydować o wszystkim i nadawać, poprzez jego uproszczenie, większej wytworności przedmiotom kojarzącym się tu z odpoczynkiem lub w ogóle ze snem. Jednym słowem, patrzenie na ten obraz powinno dać umysłowi, czy raczej wyobraźni, odpoczynek.
Vincent van Gogh
- „Gwiaździsta noc” – imponujący szał intensywnych kolorów i falistych linii, które tworzą hipnotyczny, nieco magiczny nastrój.
Większość obrazów artysty interpretuje się obecnie poprzez odniesienie do jego stanów emocjonalnych, do choroby afektywnej dwubiegunowej, którą – jak badacze sugerują – miał.
Możemy dziś oczywiście patrzeć na obrazy poprzez samego twórcę, ale prawdziwy odbiór sztuki na tym się nie kończy.
Sztuka przecież jest nie po to, by tylko się nią zachwycać. Ona jest jak zwierciadło, w którym przyglądamy się swojemu wnętrzu:
- emocjom,
- przeżyciom,
- wartościom.
A obrazy van Gogha ze swoją wybitną ekspresją świetnie się sprawdzają w tej roli. To dlatego tak fascynują ludzi. A nie znudzą się nigdy, gdyż inni twórcy już o to zadbają.
Van Gogh nigdy się nie znudzi
O brak nudy van Goghiem dbają historycy sztuki, ministerstwa kultury i sami pasjonaci malarstwa. To jednak nie zawsze wystarcza, żeby utrzymać zainteresowanie obrazami u współczesnych ludzi. Chyba że do akcji wkroczą inni twórcy różnych dziedzin. Vincent doczekał się nie tylko malarskiej sławy i wielu naśladowców, ale można powiedzieć, że został celebrytą kultury. Spotkamy go m.in. w:
- Filmie „Twój Vincent” z 2017 r. – brytyjsko-polskiej produkcji animowanej. Filmów o van Goghu jest więcej, ale ten jest naprawdę wyjątkowy, zrobiono go bowiem techniką malarską, dzięki czemu obrazy malarza „żyją” na ekranie.
- Powieści Irvinga Stone’a pt. „Pasja życia” wydanej w 1934 roku, która przedstawia zbeletryzowaną biografię van Gogha. Co prawda losy Vincenta pisarz podkoloryzował, ale za sprawą barwnego języka i ciekawej fabuły skłania czytelników, by zgłębili swoją wiedzę o artyście i jego dziełach.
- Piosence „Vincent” napisanej i wykonanej w 1971 r. w hołdzie dla malarza przez Dona McLeana. Jej pierwsze słowa i takty rozpoznają nie tylko fani piosenkarza:
Starry, starry night…
- Komiksie Gradimira Smudji pt. „Vincent i van Gogh” – szalonej, wręcz absurdalnej, ale pięknie namalowanej historii obrazkowej.
Jak się więc znudzić van Goghiem, skoro wciąż inspiruje innych artystów do tworzenia kolejnych dzieł – a widać, że nie tylko malarskich?
Na Twojej ścianie
Znudzenie nie może mieć miejsca, jeśli pokolenie za pokoleniem chce oglądać dzieła mistrza. A część z nich chce je również malować. Niektórzy próbują pod okiem nauczycieli, inni zupełnie sami, jeszcze inni korzystają z takich dobrodziejstw jak malowanie po numerach.
Dzisiaj bez trudu możesz mieć swojego „van Gogha” na ścianie i korzystać z jego emocjonalnego oddziaływania.
Dodaj komentarz